Jeśli w
październikowy weekend synoptycy zapowiadają piękną pogodę z ponad 20 stopniową
temperaturą, to na pewno nie można siedzieć w domu. Pies przecież musi wyjść w
każdą pogodę, a w tak idealną tym bardziej powinien spędzać czas na zewnątrz.
Dlatego też postanowiliśmy wybrać się kolejny raz na spacer w Beskid Śląski.
Tym razem wybór padł na Wisłę, a dokładniej na Gawlasi Groń.
Wyprawę
rozpoczęliśmy w Wiśle Czarne przy zaporze obok Domu Turysty PTTK. Wybraliśmy
żółty szlak, który prowadził przez Cieńków Niźni i Cieńków Wyśni. Trasa liczyła
ok. 9 kilometrów i po blisko trzech godzinach spaceru dotarliśmy na Gawlasi
Groń.
Na szlaku nie
ma informacji o wprowadzaniu psów. Jednak z uwagi na bezpieczeństwo warto
trzymać pupila na smyczy. Po drodze można spotkać wielu turystów, również z
psami, a przede wszystkim pasjonatów kolarstwa górskiego. Poza tym są też
miejsca, w których pasą się owce. Te tereny otoczone są ogrodzeniem
elektrycznym. Głównie dlatego pies powinien być na uwięzi. Trasa nie należy do skomplikowanych.
Częściowo jest wyłożona betonowymi płytami, a w niektórych miejscach
kamienista. Jednak bez problemu do pokonania przez cztery psie łapy.
Na szlaku nie
brakuje miejsc do odpoczynku. Są też liczne polany, na których pies może
swobodnie i bezpiecznie pobiegać. Docierając na Gawlasi Groń można zdecydować o
kontynuacji wyprawy na Skrzyczne lub na Baranią Górę. Miejsce bardzo widokowe,
malownicze i przyjazne dla psa.
Pozdrawiam!
A.
Dobrze piszesz
OdpowiedzUsuńŁadnie, to drzewo też mam ;)
OdpowiedzUsuń